Cofnięte liczniki to nie wszystko co robią handlarze aut. Wiedzą jak dobrze oszukać klientów
Kupno samochodu, nawet tego używanego, to dość spory wydatek. Niektórzy odkładają przez długie lata aby kupić wymarzony pojazd, a gdy w końcu go posiadamy okazuje się, że samochód ciągle się psuje i ma wiele wad. Czy w dzisiejszych czasach można kupić auto w komisie i mieć pewność, że będzie ono sprawne?
30.12.2019 | aktual.: 30.12.2019 15:45
Nie od dziś wiadomo, że handlarze aut przekręcają liczniki czym oszukują na ilości przejechanych kilometrów. Do czego jeszcze są zdolni aby wcisnąć nam niesprawne auto?
Prowadzący program "7 metrów pod ziemią" na YouTube przeprowadził rozmowę z handlarzem pojazdów, który przyznał jakich oszust dopuszczają się sprzedawcy samochodów.
Kupujący bardzo często nie zastanawiają się jakie są wady auta
Były dealer samochodów opowiedział, że potencjalni klienci przeważnie kupują auto oczami, nie zastanawiając się jakie mogą być jego wady. W ogłoszeniach często widzimy parametry pojazdu, stan pojazdu czy wyposażenie. Wszyscy sprzedawcy wymieniają same superlatywy, jednak minusów zazwyczaj brak, a wiadomo, że używany pojazd na pewno nie jest w stanie idealnym. Każdy samochód przechodzi szereg "zabiegów upiększających" tylko po to, by jak najbardziej przekonać kupca.
Co w takim razie dzieje się z autami znajdującymi się w komisach?
Każdy samochód ma cofnięty licznik, ponieważ Polacy chcieli by żeby samochody sprowadzane z np. z Niemiec miały mniejsze przebiegi, chociaż przeciętny Niemiec wykonuje blisko 60 tys. km rocznie, aby dojechać do pracy. W takim razie jak 5-letni samochód miałby mieć mniej niż 150 tys. km przebiegu? Często klienci sami chcą być oszukiwani, stąd też cofanie liczników, malowanie na sztukę całych elementów aut, maskowanie elementów które ze względu na eksploatację nie są w takim stanie jakby chciał kupujący.
"Handlarze potrafią zrobić z samochodem wszystko"
Aby części aluminiowe silnika, układ wydechowy czy wahacze traktuje się silnymi kwasami, które wprost "zżerają" i utlenią zniszczoną warstwę. Dzięki temu klientowi można wmówić, że są to nowe, dopiero co wymienione części. Oprócz tego dealer aut, aby sprzedać pojazd są skłonni dodać do silnika nawet zwykły, spożywczy miód, aby wyciszyć pracę starej i zużytej części.
Wymiana diesla czy silnika benzynowego, to dodatkowe koszty dla handlarza, dlatego 2 litry miodu, który zagęszcza się i wypełnia luzy w silniku, to znacznie prostsza sprawa. Taka sztuczka, sprawia że nawet do pierwszej wymiany olejowej, silnik będzie chodził w miarę cicho. Oprócz miodu w silniku, handlarze dodają do skrzyni biegów trociny, wymieszane z olejem. Taka mieszanka ląduje w skrzyni i ładnie ją wycisza.
"Serwis" to odległe słowo
Tak naprawdę sprowadzane auta przechodzą przez szereg "zabiegów upiększających" tak aby zamaskować wszystkie niedoskonałości. Wszystko po to, aby jak najniższym kosztem pozbyć się wad i usterek. Świecące kontrolki także da się obejść wymontowując żarówkę lub podklejając gumę do życia pod diodę. Przede wszystkim auto musi mieć niski przebieg, ładnie wyglądać i mieć dobrą cenę - wtedy handlarz ma pewność, że odniesie sukces w sprzedaniu pojazdu.
Jesteś ciekaw co jeszcze dzieje się z autami wystawionymi na sprzedaż przez handlarzy aut? Poniżej obejrzysz cały wywiad: