Producenci dodają do sklepowych mięs substancje, z których robi się materiały wybuchowe!
Poniższym artykułem absolutnie nie chcemy przekonać Cię, abyś zaprzestał kupowania mięs w supermarkecie. Chcemy tylko, byś miał większą świadomość tego, co jesz. Bo choć wydaje Ci się, że masz w koszyku czysty filet z kurczaka lub samo wołowe mięso mielone, to tak naprawdę znajdziesz w nich też substancje rakotwórcze, barwniki pozyskiwane z mszyc lub nawet środki, z których produkuje się materiały wybuchowe! Wiedz, co się kryje w mięsie, aby zacząć robić zakupy ODPOWIEDZIALNIE.
Dlaczego niektóre wyroby mięsne są tańsze niż inne? Jak to się dzieje, że z 50 kg mięsa finalnie wytwarza się 80 kg szynki? Czemu jedna wędlina wytrzyma w lodówce kilka dni i nadal będzie świeża, a inna zaczyna być obślizgła już następnego dnia po przyniesieniu jej ze sklepu? Na te i inne pytania poznasz odpowiedź już teraz!
Co jest dodawane do mięsa, aby produkcja była bardziej opłacalna?
Aby zwiększyć masę mięsa wcale nie potrzeba magicznej różdżki – wystarczy wstrzyknąć do niego wodę i pełne spektrum toksycznych substancji. Użytkowo taką mieszankę „wspomagającą” nazywa się solanką. Ta zaś bogata jest w wysoko nam szkodzące azotany oraz azotyny – tak, to te same, z których między innymi produkuje się nawozy rolnicze i materiały wybuchowe!
Aby wstrzyknięty płyn nie wylewał się z mięsa, dodaje się również do niego specjalny klej, który wiąże cząsteczki wody. Taka wędlina bardzo szybko będzie nieświeża, a to poprzez fermentujące białka alg i substancje z roślin tropikalnych, którymi jest dodatkowo naszprycowana. Producenci bardzo chętnie się nimi wspomagają ze względu na ich niską cenę.
Jak rozpoznać tak przygotowaną do sprzedaży „szynkę”? W sklepie na pewno będzie miała bardziej kuszącą cenę, nienaturalny połysk i złotą skórkę. Jednak w domu od razu wyczujesz jej chemiczną woń i już po jednym dniu zacznie pokrywać się galaretowatym i niezbyt ładnie pachnącym śluzem.
Czy dodatki stosowane w branży mięsnej mają wpływ na ostateczną cenę produktu?
Inaczej nie byłyby tak powszechne! Jeśli widzisz dwa rodzaje wieprzowego mięsa mielonego z ogromną przepaścią w wysokości ich cen, zastanów się dobrze, zanim wybierzesz to tańsze. Kiedy spadają koszty produkcji? A wtedy, kiedy odpady wcale nie są eliminowane, a doszczętnie wykorzystywane.
I właśnie dlatego tańsze mięsa to tak zwane mięsa MOM (oddzielone mechanicznie). Co w nich złego? A to, że znajdziemy w nich zmielone kości, ścięgna, galarety, elementy pazurów, chrząstki i inne tego typu rzeczy. Brzmi niezbyt smakowicie, co? A wiesz, że to też główny składnik tanich parówek, kaszanek i pasztetowych?
A to nadal nie wszystkie substancje dodatkowe w mięsie!
Warto wspomnieć też o glutaminianie sodu, który bezczelnie zwiększa nam apetyt lub o całym szeregu mocnych przypraw i aromatów, które mają zamaskować nieprzyjemny zapach mięsa nie pierwszej świeżości.
Mając do wyboru bladą wędlinę lub „zdrowo” zarumienioną i zaróżowioną – którą wybierzesz? Pewnie tę, która jest sztucznie polakierowana i zabarwiona specyfikiem pozyskiwanym z odwłoków samic mszyc, które opanowują kaktusy. Przecież właśnie taka wygląda bardziej smakowicie…
„Dlaczego ta wędzona szynka jest tak tania? Takiej okazji nie mogę przegapić!”
A może warto ją jednak ominąć? Naukowcy wspomogli przekręty producentów mięs i stworzyli bardzo szkodliwy aromat. Jeśli spryska się nim mięso, ten nadaje mu wygląd, smak i zapach taki, jakby było ono wiele godzin wędzone w dymie drzewnym. Ich poczynania bywają naprawdę perfidne…