4 obyczaje z różnych krajów, dzięki którym zmarli nie zostaną zapomniani
Ludzie na całym świecie pragną zachować pamięć o przodkach. W swoich umysłach przechowują wspomnienia oraz obrazy osób, które opuściły ziemski padół. Raz w roku przychodzi taki moment, kiedy można bezkarnie wracać w myślach do przeszłości i ożywić, choć na chwilę, tych co odeszli. Wówczas rozpoczyna się wielkie świętowanie.
27.10.2021 | aktual.: 27.10.2021 11:49
Irańskie Wieże Milczenia
Na peryferiach miasta Jazd (środkowy Iran) można dostrzec wzgórza z wyrosłymi na nich okrągłymi budynkami. To Dakhma, czyli Wieże Milczenia.
Zamieszkujący Jazd zaratusztrianie wierzą, że po śmierci ciało staje się nieczyste i jest atakowane przez demony, które infekują je złymi mocami. Aby do tego nie dopuścić, zmarłych transportowano na szczyt Wieży Milczenia i układano na jednym z kamiennych kręgów (zewnętrzny pas przeznaczony był dla mężczyzn, środkowy dla kobiet, a wewnętrzny dla dzieci).
Nad zmarłymi od razy zaczynały krążyć sępy... Człowiek to, co otrzymał za życia, musiał zwrócić naturze. Pozostałe po nich kości wrzucano do szybu wewnątrz wieży oraz zasypywano wapnem. Ostatnie takie pochówki odbyły się w latach 70. XX wieku. Teraz zaratusztrianie chowają zmarłych w betonowych grobowcach.
Uświęcona czaszka
Boliwijskie La Paz warto odwiedzić 8 listopada. Wówczas na cmentarzach gromadzą się całe rodziny w swoich barwnych, odświętnych strojach. Na nekropolie przybywają z czaszkami swoich bliskich, które wcześniej udekorowali kwiatami. Tak rozpoczyna się Dia de Los Natitas.
Według wierzeń Boliwijczyków, w czaszkach mieszkają dusze przodków. Jeżeli właściwie się o nie dba, to zmarli zatroszczą się o swoich żyjących krewnych. Ześlą im dobrobyt, pomyślność oraz miłość. Natomiast jeśli czaszkę nie otoczy się należytym szacunkiem, to niezadowoleni przodkowie sprowadzą wszelkie nieszczęścia oraz zadbają o rozpad rodziny.
Boliwijczycy przechowują czaszki zmarłych w swoich domach (niektórzy nawet zabierają je ze sobą do pracy). Ale raz w roku przynoszą je na cmentarz. Z tej okazji ozdabiane są wiankami, okularami, kapeluszami. W usta należy włożyć papierosy, które mają zapewnić wieczny spokój. Natomiast liście pewnej rośliny pomagają w przejściu między światem żywych a umarłych.
Latawce przypominające drogowskazy
Miasto Santiago Sacatepéquez znajduje się w południowej Gwatemali. Jego mieszkańcy (Indianie Kakchiquel) wierzą, że podczas jednego dnia w roku dusze zmarłych zstępują na ziemię. Aby podczas swojej wędrówki nie zgubiły drogi, ku niebu puszcza się gigantyczne latawce, które mają pełnić funkcję drogowskazów.
Konstruowanie latawców rozpoczyna się 40 dni przed 1 listopada. Do ich wyrobu używa się naturalnych materiałów (wełna, bambus, włókna agawy).
Kiedy wybuchają petardy to znak, że można rozpocząć świętowanie. Przygotowane latawce czekają oparte na drewnianych stojakach. Oszałamiają nasyconymi barwami i misternym wykonaniem.
Te kolosy wprawiają w ruch mężczyźni. Latawce unoszą się w powietrzu do późnych godzin popołudniowych. One kierują zmarłych do ich dawnych domostw. Tam czekają na nich kapliczki oraz pożywienie. Indianie wracają do mieszkań, aby móc spotkać się z przodkami.
Ze śmiercią im do twarzy
Mieszkańcy Meksyku na cmentarze przybywają 2 listopada. Wówczas zaczyna się Día de Muertos. Nekropolie szybko zaludniają się osobami, które przyozdabiają groby wieńcami, kwiatami, obrazkami czy świecami. Stawia się na nich także cukrowe czaszki, sól oraz słodycze.
Atmosfera na cmentarzach jest niezwykle radosna. W oddali słychać orkiestry mariachi, a ludzie, między grobami, urządzają małe przyjęcia. Meksykanie spotykają się ze swoimi znajomymi, aby powspominać tych, co odeszli.
W tym dniu nikt nie roni łez. Wszyscy są szczęśliwi, opowiadają historie o przodkach, śpiewają oraz „bawią się za zdrowie zmarłych” (tak głosi ludowa pieśń).
Co myślisz o takich nietypowych sposobach świętowania?