Atomowe słoneczniki sieje się w miejscach, gdzie doszło do katastrofy nuklearnej. Mają dobroczynny wpływ
Katastrofy nuklearne zawsze są ogromnym dramatem, a ich skutki odczuwają nie tylko ludzie, ale także zwierzęta oraz świat roślin.
17.05.2022 13:10
Słoneczniki walczą z radioaktywnymi odpadami
Świat wstrzymał oddech dwa razy. W 1986 roku, kiedy doszło do eksplozji w elektrowni jądrowej w Czarnobylu oraz w 2011 roku kiedy, w elektrowni jądrowej w Fukushimie odnotowano serię wybuchów (wypadek był następstwem trzęsienia ziemi i tsunami). Po tych katastrofach Ukraina i Japonia stanęły przed trudnym zadaniem: "Jak poradzić sobie z radioaktywnymi odpadami?" Sposobem na to są słoneczniki.
Atomowe słoneczniki:
- szybko rosną na prawie każdym obszarze,
- pochłaniają promieniotwórcze izotopy z gleby, które gromadzą w swoich liściach i łodygach,
- radioaktywny materiał wchłonięty przez rośliny można łatwo zutylizować (bez usuwania korzeni),
- słoneczniki pobierają z zakażonej gleby cez i stront, gdyż te pierwiastki dostarczają im takich samych składników odżywczych co wapń i potas (rośliny w normalnych warunkach przyswajają właśnie potas i wapń, pod które z łatwością podszywa się stront i cez).
Porażka w Fukushimie?
Po katastrofie w Czarnobylu faktycznie masowo obsadzano skażone obszary słonecznikami. Ten eksperyment powiódł się znakomicie. Gorzej było w Japonii. Buddyjscy mnisi zasadzili na terenie nieopodal elektrowni słoneczniki, amarantus i gorczycę polną. Według ich szacunków w całej Fukushimie zakwitło aż 8 milinów słonecznych roślin. Niestety nie spełniły powierzonego im zadania i w glebie nie odnotowano zmniejszonego poziomu promieniotwórczych izotopów. Przyczyną tego może być odmienny skład japońskiej gleby. Jest ona bogata w mikę, które utrudnia roślinom przyswajanie cezu.
Faktem jednak jest, że dzięki kwiatom strefa zamknięta Fukushimy nie sprawia wrażenia wymarłego i opuszczonego rejonu.
Sadzisz w swoim ogrodzie słoneczniki?