W Sztokholmie wpadli na pomysł ulepszenia fotoradarów, tak by ludzie je lubili. Trafili w dziesiątkę
Nikt chyba nie lubi fotoradarów, przynajmniej u nas w Polsce. Jednak zupełnie inna sytuacja ma miejsce w stolicy Szwecji. W Sztokholmie jest fotoradar, który ludziom dobrze się kojarzy. Dlaczego?
22.03.2022 08:19
"Ten fajny fotoradar, koło którego lubię przejeżdżać..."
W tym momencie pewnie większość czytelników zastanawia się jakim cudem jest to możliwe. Ano takim, że w stolicy Szwecji jest fotoradar, który służy nie tylko do karania, ale i do nagradzania. I to nagradzania niemałymi pieniędzmi.
Kasa, kasa, kasa...
Wspomniany fotoradar stoi na ruchliwej Dijksestraat. Mierzy prędkość samochodów i nie tylko robi zdjęcia pod mandaty, ale także rejestruje kierowców, którzy stosują się do przepisów i jeżdżą wolno. Tablice rejestracyjne tych ostatnich co jakiś czas biorą udział w loterii pieniężnej, w której główną nagrodą jest część pieniędzy, jakie z mandatów "zarobił" fotoradar. Nagrody są różnej wielkości, ale zwykle jest to ok. 15 000 zł.
Wolniej
Dzięki loteryjnemu fotoradarowi część mieszkańców Sztokholmu zaczęła dużo przyjaźniej podchodzić do "fotopułapek". Ponadto po krótkim czasie zauważono, że cała akcja wpłynęła na dodatkowe zmniejszenie prędkości z jaką poruszają się kierowcy. Z jakiegoś jednak powodu (kasa) władze miasta nie zdecydowały się na przerobienie innych fotoradarów, tak by i one nagradzały kierowców.
Co sądzisz o szwedzkim pomyśle?