NewsyBędzie czwarte światło na sygnalizatorze? Ma zwiększyć płynność ruchu

Będzie czwarte światło na sygnalizatorze? Ma zwiększyć płynność ruchu

Zdaniem amerykańskich naukowców sygnalizacja drogowa powinna zostać rozbudowana o czwarte światło. Biały kolor miałby ułatwiać kierowcom poruszanie się po drogach razem z autami bezzałogowymi.

Naukowcy chcą, by sygnalizacja świetlna została rozbudowana.
Naukowcy chcą, by sygnalizacja świetlna została rozbudowana.
Źródło zdjęć: © Freepik | Manu Reyes

07.11.2023 16:26

Samochody autonomiczne, czyli poruszające się bez udziału człowieka są uważane za przyszłość motoryzacji. Na razie to rozwiązanie jest testowane. W Kalifornii bezzałogowe auta wożą pasażerów na pierwsze przejażdżki, ale zakłada się, że do 2030 r. do ruchu bezzałogowce zostaną dopuszczone do ruchu tak jak normalne auta. Zdaniem naukowców z USA wymusi to zmianę sposobu, w jaki obecnie działa sygnalizacja świetlna. Ich zdaniem potrzebne będzie dodatkowe, białe światło.

Po co nam czwarte światło na sygnalizatorach?

Na potrzebę rozbudowania sygnalizacji świetlnej wskazali inżynierowie transportu z Uniwersytetu Stanowego Karoliny Północnej (NCSU). Ich zdaniem jest to konieczne, by usprawnić przepływ ruchu ulicznego z udziałem samochodów autonomicznych. Auta te będą w stanie komunikować się z systemami zarządzania ruchem ulicznym i np. formować się w kolumny. Dzięki temu, gdy kolumna dotrze do skrzyżowania, kierujący światłami system będzie mógł zadbać o to, by zapalić dla niej zielone światło i umożliwić jej płynne przejechanie.

Niestety dla kierowców tradycyjnych aut nagłe zmiany świateł mogą być mylące. Właśnie dlatego naukowcy z NCSU proponują wprowadzenie tzw. białej fazy. Zgodnie z ich koncepcją, miałaby być uruchamiana, gdy do danego skrzyżowania zbliży się wystarczająco duża liczba aut bezzałogowych. Białe światło byłoby dla kierowców sygnałem, że to właśnie auta autonomiczne kierują teraz ruchem na skrzyżowaniu oraz wskazówką, by podążali za autem poprzedzającym. Zdaniem inżynierów to nie tylko usprawniłoby ruch uliczny, ale również zmniejszyło zużycie paliwa. Potwierdziły to przeprowadzone przez nich symulacje.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Jak miałaby działać nowa sygnalizacja świetlna?

Wprowadzenie białej fazy nie oznaczałoby rewolucji w podejściu do świateł ulicznych. Kolor zielony nadal oznaczałby, że można jechać, a czerwony byłby sygnałem do zatrzymania. Biała faza pozwoliłaby jednak uniknąć ewentualnych kolizji w sytuacji, gdy auta autonomiczne wymuszą niespodziewaną zmianę świateł. Kierowca auta tradycyjnego, widząc je, powinien podążać za pojazdem, który jedzie przed nim. Jeśli auto poprzedzające się zatrzyma, on również będzie musiał się zatrzymać. Natomiast jeśli auto z przodu pojedzie dalej, on również powinien przejechać przez skrzyżowanie.

Czy to rozwiązanie wejdzie w życie?

Nie wiadomo, czy rozwiązanie zaproponowane przez inżynierów z Karoliny Północnej, kiedykolwiek zostanie wykorzystane w praktyce. Dziś pojazdy bezzałogowe to bardzo wąska gałąź przemysłu motoryzacyjnego, która cały czas znajduje się w fazie testów. Nie wiadomo, jak bardzo rozpowszechnią się, gdy w końcu zostaną dopuszczone do udziału w ruchu ulicznym. Również systemy zarządzania ruchem dla takich aut są na razie w powijakach.

Innym problemem jest to, że aby rozwiązanie proponowane przez naukowców z USA mogło wejść w życie, producenci bezzałogowców musieliby ściśle ze sobą współpracować. Konieczne byłoby bowiem połączenie mocy obliczeniowej pojazdów, by mogły komunikować się nie tylko z systemem zarządzania ruchem, ale również ze sobą nawzajem. Poza tym prognozy zespołu NCSU w ogóle nie uwzględniały motocykli bezzałogowych, a opracowywane są już ich prototypy. Jeśli one również wyjechałyby na ulice, kierowanie ruchem stałoby się jeszcze bardziej skomplikowane.

Przeszkodą na drodze do wprowadzenia białej fazy mogą okazać się także ludzie. Jest oczywiste, że nie podejmują oni decyzji tak szybko, jak komputery zainstalowane w autach autonomicznych. Nowa sygnalizacja świetlna musiałaby więc uwzględniać czas ich reakcji. Nie wiadomo również, jak miałaby zostać rozwiązana kwestia ewentualnych błędów popełnianych przez osoby prowadzące auta.