Koty na marynarskim wikcie. Przez lata służyły na statkach
Koty to domowe pupile, które mają swój charakter i nie dają sobie wejść na głowę. Mimo że każdy uznaje je za wygodne stworzenia, to w przeszłości mruczki były jednymi z nielicznych zwierząt na statkach i okrętach. Jak to możliwe, skoro nienawidzą wody? Wiele z nich było pełnoprawnym członkiem załogi!
25.12.2023 | aktual.: 25.12.2023 18:31
Z dawnych opisów wynika, że koty były znacznie praktyczniejsze niż psy, które nie przynosiły żadnych korzyści na statku. Nie mogły polować, utrzymywać higieny czy w czystości załatwiać swoich potrzeb. Koty znacznie lepiej radziły sobie z wypróżnianiem się do kuwety i łapaniem szkodników na pokładzie.
Kocia marynarka na pokładzie
Czy każdy kot nadawał się na wielomiesięczną podróż statkiem? Teoretycznie tak, lecz na pokładach można było dostrzec jedną szczególną rasę niebieskich kotów rosyjskich. Mówi się, że zostały one odkryte przez marynarzy, którzy schodzili na ląd w Archangielsku (rosyjskie miasto na północy kraju). Dzikie i łowne koty zostały sprowadzone na pokład, a jak się później okazało, były niezwykle odporne na wodę i zimno. Niektórzy porównywali je do niedźwiedzi polarnych, bo miały gęstą i puchatą sierść.
Koty zostały na stałe na pokładzie, gdzie pełniły ciężką służbę. Kilka z nich było w polskich jednostkach działających w ramach sił aliantów na wodach północnych podczas II wojny Światowej. Najwięcej informacji znajdziemy o pewnej kotce, której nadano imię Puszek. Podczas służby na morderczej misji walczyła o życie swoje i kociąt, gdy kubryk został doszczętnie zalany wodą. Podobno powkładała kociaki do pływających misek i w ten sposób doczekała się pomocy.
Zobacz także
W niektórych częściach świata uważano, że koty są niczym talizman i bez nich nie wypływano na żadne dłuższe wyprawy. Kiedy jakiś kot znalazł się za burtą, marynarze traktowali to za zły znak i według przepowiedni taka załoga stawała się przeklęta, a statek czekało jakieś nieszczęście.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Oskar. Kot, który przynosił szczęście
W różnych źródłach pojawia się informacja o Oskarze, kocie, które według marynarzy był swego rodzaju talizmanem. Jego rasa to europejski-krótkowłosy, czyli jeden z najbardziej pospolitych gatunków. Przeżył bardzo wiele niebezpiecznych przygód na morzu. Znalazł się na pokładzie "Bismarcka" i podczas rejsu do brzegów Grenlandii uczestniczył w słynnym boju z eskadrą okrętów Royal Navy, z których jeden rozbił nieopancerzone dziobowe zbiorniki z ropą, a drugi uszkodził kotłownię. Z pewnością nie należało to przyjemnych sytuacji i zwierzę było w dużej panice przez cały czas.
Mimo że koty są uważane za leniwe i wredne, to historia pokazuje, że potrafią być użyteczne nawet na morzu. Ich towarzystwo na statku było bardzo doceniane, a koty nie mogły narzekać na nudę czy złe traktowanie. W tych czasach posiadanie pupila na statku nie jest możliwe, lecz jeszcze kilkadziesiąt lat temu koty budowały historię razem z nami.