Koty na marynarskim wikcie. Przez lata służyły na statkach
Koty to domowe pupile, które mają swój charakter i nie dają sobie wejść na głowę. Mimo że każdy uznaje je za wygodne stworzenia, to w przeszłości mruczki były jednymi z nielicznych zwierząt na statkach i okrętach. Jak to możliwe, skoro nienawidzą wody? Wiele z nich było pełnoprawnym członkiem załogi!
Z dawnych opisów wynika, że koty były znacznie praktyczniejsze niż psy, które nie przynosiły żadnych korzyści na statku. Nie mogły polować, utrzymywać higieny czy w czystości załatwiać swoich potrzeb. Koty znacznie lepiej radziły sobie z wypróżnianiem się do kuwety i łapaniem szkodników na pokładzie.
Kocia marynarka na pokładzie
Czy każdy kot nadawał się na wielomiesięczną podróż statkiem? Teoretycznie tak, lecz na pokładach można było dostrzec jedną szczególną rasę niebieskich kotów rosyjskich. Mówi się, że zostały one odkryte przez marynarzy, którzy schodzili na ląd w Archangielsku (rosyjskie miasto na północy kraju). Dzikie i łowne koty zostały sprowadzone na pokład, a jak się później okazało, były niezwykle odporne na wodę i zimno. Niektórzy porównywali je do niedźwiedzi polarnych, bo miały gęstą i puchatą sierść.
Koty zostały na stałe na pokładzie, gdzie pełniły ciężką służbę. Kilka z nich było w polskich jednostkach działających w ramach sił aliantów na wodach północnych podczas II wojny Światowej. Najwięcej informacji znajdziemy o pewnej kotce, której nadano imię Puszek. Podczas służby na morderczej misji walczyła o