W wymarzonym dniu chciała się czuć wyjątkowo. Wzięła ślub w trampkach i T‑shircie
Ślub jest dniem, w którym wszystko powinno być dokładnie takie, jak życzy sobie para młoda. Czasy, gdzie mamy i ciotki nie zgadzały się na decyzje młodych, już dawno minęły. Od teraz króluje wolność słowa, a śluby odbiegające od standardowego kanonu są na porządku dziennym. Przekonała się o tym pewna panna młoda, która ubrała niecodzienny strój — trampki i koszulkę.
27.10.2023 15:18
Co jeśli nie marzę o białej sukni, ogromnej sali gości i kiczowatej orkiestrze? To pytanie zadaje sobie wiele młodych kobiet, które planują swój ślub. Często nasze pragnienia są spychane na drugi plan w obawie o opinie innych. Finalnie godziny się na coś, co zupełnie nam się nie podoba, byleby zadowolić otoczenie. Pewna kobieta postanowiła nie poddawać się presji i wyprawiła swój wymarzony ślub.
Ślub musi zawsze wyglądać tak samo?
Młode narzeczeństwo ze Stanów Zjednoczonych wkrótce miało przeprowadzić się na drugi koniec świata, a dopełnieniem ich przygody miał był ślub. Uzgodnili, że odbędzie się w ratuszu na Manhattanie, by powielić historię rodziców kobiety. Nie planowano hucznej imprezy do rana, a jedynie skromne przyjęcie przy pizzy i piwie. Młoda para miała nowoczesne poglądy, przez co większość tradycji została przez nich z góry skreślona. Kiedy termin zbliżał się wielkimi krokami, kobieta musiała koniecznie wybrać strój na ceremonię. Pragnęła ubrać zwyczajny T-shirt, lecz wiedziała, że nie jest to zbyt adekwatne do sytuacji. W trakcie mierzenia koronkowych sukni jej mina cały czas pozostawała skwaszona. Przełomowym momentem było pokazanie tiulowej spódnicy, która została wystylizowana z prostą koszulką (w jej wypadku T-shirtem dziadka, w którym spała). To było właśnie to, czego chciała!
Zobacz także
W trampkach do ślubu
Kiedy kobieta wybrała strój, musiała jeszcze rozwiązać kwestię butów. Zaraz po zaślubinach młodzi mieli wyruszyć na przemarsz po moście Brooklińskim, dlatego inwestowanie w szpilki nie wydawało się najlepszym pomysłem. Wybór padł na białe trampki, które były wygodne i praktyczne. Strój okazał się bardzo kontrowersyjny. Bawełniana koszulka zawiązana na supeł, tiulowa spódnica i trampki nie był tradycyjnym strojem na zaślubiny. Niemniej, to właśnie tak wyobrażała sobie ten dzień nasza bohaterka. Podjęcie takich decyzji to wielka odwaga, ale i racjonalne podejście do tematu. Po co inwestować pieniądze w coś, co i tak nie sprawia nam przyjemności? Ślub jest nasz, więc inni nie mają prawa o nim decydować!
Źródło: "Vogue"