Zarabiają krocie na zbieraniu szyszek. Wystarczy pójść do lasu

Wielu wybiera się do lasów, aby zdobyć szyszki przed zimą. Nic dziwnego, ponieważ są dostępne w różnych rozmiarach i kształtach za darmo. Wystarczy trochę cierpliwości i czasu. Mimo to nie wiele osób wie, że szyszki to opłacalny pomysł na zarobek.

Zawód ten wykonują nieliczni, przez co można powiedzieć, że jest rzadki. W sezonie od 500 do 900 osób jest szyszkarzami, ale tylko 100 z nich zajmuje się zbieraniem profesjonalnie. W większości przypadków robią to hobbistycznie lub są miłośnikami natury, którzy lubią z nią obcować. Jak się okazuje, największy odsetek szyszkarzy można spotkać na Południu Polski, ale też w centralnej części kraju np. w  województwach: wielkopolskim, lubuskim oraz warmińsko-mazurskim. Do wykonywania tej pracy nie trzeba mieć wykształcenia wyższego, co nie oznacza, że może zostać nim każdy. W tym zawodzie podstawą pracy jest wiedza alpinistyczna, ze względu na wykonywanie pracy na wysokości od 20 do nawet 50 metrów nad ziemią.

Jak się okazuje, fach ten jest wykonywany od XVI wieku, ponieważ przynosi niebywały pożytek. Szyszkarze, zwani też drzewołazami zbierają te zdrewniałe kwiatostany tylko z konkretnych drzew. Najbardziej zależy im na pozyskaniu nasion znajdujących się we wnętrzu szyszki. Po zerwaniu trafiają one do specjalistycznych laboratoriów, gdzie zostają otwarte. W ten sposób tworzy się banki genów, z których sadzi się młode drzewka w szkółkach leśnych. Dzięki temu nowe sadzonki są zdrowe i trwałe. Jednak praca drzewołaza nie jest łatwa, przez co nie każdy poradzi sobie, uwzględniając warunki jej wykonywania. Wynagrodzenie jest zależne od szybkości pracy oraz ilości szyszek na drzewie. Niekiedy będzie to 1 kg, a innym razem nawet 12 kg zdrewniałych kwiatostanów. Zawodowiec za 100 kg szyszek sosny otrzyma około 1000 zł, podobne stawki są także w Europie Zachodniej. W Niemczech szyszkarz za 40 kg otrzyma 100 euro, czyli po przeliczeniu około 464 zł.