Zamiast zaoszczędzić, dostaniesz po kieszeni. Dziwny zakaz coraz częstszy nad Bałtykiem
Jadąc nad morze, nie można nie spróbować świeżej ryby, najlepiej złowionej tego samego dnia. Niestety, w smażalniach trzeba sporo za nią zapłacić. Niektórzy próbowali zaoszczędzić i kupić surowe ryby, a później usmażyć je w wynajętym apartamencie czy domku. Niestety, teraz większość obiektów nad Bałtykiem wprowadziła dziwny zakaz. Za złamanie go można słono zapłacić.
10.07.2023 14:04
O wakacyjnych paragonach grozy mówi się w Polsce już od kilku lat. W tym roku, z powodu inflacji, ceny za posiłki w nadmorskich restauracjach i smażalniach są jeszcze wyższe niż dotychczas. Jeszcze 5 lat temu za rodzinny obiad trzeba było zapłacić nieco ponad 160 zł, a dziś taki sam zestaw to koszt ok. 300 zł. Nic dziwnego, że turyści próbują oszczędzać i szukają tańszych alternatyw. Jedną z nich mogłoby być kupowanie świeżych ryb i smażenie ich w wynajętych mieszkaniach czy domkach. Cóż, mogłoby, gdyby nie dziwny zakaz smażenia ryb, który stał się nad Bałtykiem powszechnie stosowaną praktyką.
Dziwny zakaz nad Bałtykiem i drakońskie kary
Domki i apartamenty są zwykle wyposażone w aneksy kuchenne, które umożliwiają samodzielne przygotowywanie posiłków. Dla wielu turystów to świetna opcja, żeby trochę zaoszczędzić, szczególnie teraz, gdy z powodu inflacji ceny posiłków w restauracjach i smażalniach ryb są jeszcze wyższe niż rok czy dwa lata temu. Osoby, które chciałyby przyrządzić w wynajętym lokalu smażoną rybę, mogą jednak gorzko się rozczarować. Coraz więcej obiektów noclegowych nad Bałtykiem wprowadza zakaz smażenia ryb i zapowiada nałożenie wysokiej kary za jego złamanie. W skrajnych przypadkach w regulaminie pojawia się nawet całkowity zakaz gotowania. Tylko niektóre obiekty udostępniają grille, na których można przyrządzić ryby kupione w lokalnym porcie.
Ile grozi za złamanie zakazu smażenia ryb?
Wysokości kar za złamanie zakazu smażenia ryb nad Bałtykiem są bardzo zróżnicowane. Właściciele obiektów noclegowych ustalają ich wysokość wedle własnego uznania, prawdopodobnie biorąc pod uwagę m.in. ich standard.
- Rekordowa stawka to 2000 zł. Taką cenę trzeba zapłacić za smażenie ryby w apartamentach w Mielnie.
- Właściciele domków letniskowych w tej samej miejscowości wpisali do regulaminu opłatę na "pokrycie kosztów dearomizacji" wynoszącą 1100 zł.
- W jednym z obiektów w Ustroniu Morskim za smażenie ryby, a także palenie tytoniu czy chodzenie po domku w butach na obcasach, trzeba zapłacić 500 zł.
- Zdarzają się też niższe stawki — np. w Łebie czy Władysławowie kara dla amatorów smażonej ryby to 300 zł.
Dlaczego wprowadzono zakaz smażenia ryb nad Bałtykiem?
Turyści są zaskoczeni, a często również oburzeni dziwnym zakazem wprowadzanym coraz powszechniej nad Bałtykiem. Nie rozumieją, dlaczego nie pozwala im się na samodzielne smażenie ryb w wynajętych obiektach noclegowych. Właściciele apartamentów i domków letniskowych nad Bałtykiem różnie tłumaczą powody, dla których wprowadzili dziwny zakaz. Zwykle głównym motywem jest zapach. Niektórzy argumentują, że woń smażonej ryby na długo pozostaje w pomieszczeniach, ponieważ wżera się w tynki. Nie ma szybkiego sposobu, by wywabić smród, a przecież na przygotowanie apartamentu czy domku dla kolejnych gości zwykle mają tylko kilka godzin. Inni tłumaczą, że zakaz wprowadzili z powodu skarg niektórych gości, którym przeszkadzał zapach smażonej ryby wydobywający się z pokoju czy domku sąsiadów. Jeszcze inni mówią, że smażenie ryb pozostawia na ścianach i kafelkach plamy z oleju. Zdarzają się nawet tłumaczenia, że zakaz wprowadzono po tym, jak kuchnia została tak zachlapana olejem, że trzeba było ją malować.