Jej córka "chowa życiowe niedorajdy". Wnuki nie potrafią zrobić prania i obiadu
Marianna jest młodą babcią, która ma już dwójkę nastoletnich wnuków. Synowie jej córki są niezwykle inteligentni i mają świetne wyniki w nauce, lecz poza tym ciężko powiedzieć o nich coś dobrego. Choć są już w szkole średniej, nie potrafią zrobić sobie nic do jedzenia, a ich pokoje to jeden wielki chaos. Babcia postanowiła, że nauczy ich, co to znaczy dyscyplina.
22.01.2024 17:54
Alicja, córka Marianny, zawsze była samodzielna i zaraz po skończeniu szkoły średniej wyprowadziła się do kawalerki, by mieć bliżej na uczelnię i zaznać prawdziwego życia. Na studiach poznała swojego męża, a cała rodzina była zadowolona z jej życiowych sukcesów. Kiedy pojawiły się dzieci, Alicja nieco zmieniła swoje priorytety, przez co jej synowie stali się bardzo rozpieszczeni. Marianna postanowiła nauczyć ich samodzielności, co skrupulatnie opisała w liście do portalu "Polki.pl".
Babcia ma dość takiego traktowania
Od kiedy w rodzinie Marianny pojawiło się dwóch chłopców, poczuła się niezwykle spełniona w roli babci. Nie chciała, by jej córka rezygnowała z kariery zawodowej, dlatego pozwoliła jej szybko wrócić do pracy, podczas gdy babcia zajęła się dziećmi. Mieli wspaniały kontakt i póki chłopcy byli mali, babcia miała wrażenie, że ma na nich dobry wpływ. Lata mijały, a wnuki w dalszym ciągu potrzebowały opieki. Było to nieco dziwne, gdyż stawali się powoli nastolatkami, a w dalszym ciągu matka woziła ich do szkoły, a po powrocie każdy z nich liczył, że zastanie ciepły obiad na stole.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Często bywało tak, że Alicja dzwoniła do matki i pytała, czy ta później może przyjechać i zająć się chłopcami. Mariusz miał już 15 lat, dlatego Marianna była zszokowana, że tak duży chłopiec potrzebuje jeszcze opieki babci. Z czasem telefony stawały się bardzo uciążliwe, zwłaszcza gdy kobieta miała jakieś plany i musiała je koniecznie zmieniać na prośbę córki.
Wnuki muszą nauczyć się samodzielności
Pewnego razu Marianna przyjechała do córki, a tam powitało ją dwóch wygłodniałych nastolatków. Kobieta zapytała, czemu nie zrobili sobie nic do jedzenia, na co oni odpowiedzieli, że przecież to ona jest od gotowania. Te słowa bardzo zdenerwowały kobietę. Kolejna potyczka dotyczyła nastawiania pralki, gdyż wnuki były zdania, że takie rzeczy robi mama. Tego było za wiele. Dwóch prawie dorosłych mężczyzn nie potrafi zrobić sobie nic do jedzenia i żąda, by ta prała ich brudne skarpetki?!
Tego samego dnia Marianna porozmawiała z córką. Wyraziła swoją opinię na temat rozpieszczania chłopców, ale zdaniem Alicji przesadzała. "Chłopcy mają się uczyć i rozwijać pasje, a nie gotować i sprzątać". Marianna rzuciła, że córka "chowa życiowe niedorajdy" i oznajmiła, że od tej pory, jeśli córka chce opieki nad dziećmi, musi wozić ich do domu babci.
Jak powiedziała, tak się stało. Kiedy następnym razem wnuki pojawiły się w jej domu, ta kazała im gotować i sprzątać. Zarówno jeden jak i drugi był niezadowolony. Kolejnego szkolenia już nie było, gdyż chłopcy powiedzieli, że nie chcą jeździć do babci. Marianna uznała, że teraz jej córka poczuje, jak to jest zajmować się dwójką rozpieszczonych dzieci, które nie mają żadnych obowiązków.
Źródło: "Polki.pl"