Zbieram pestki wiśni i robię z nich przydatny gadżet. Jest niezastąpiony zimą

Powoli przychodzi czas, gdy dojrzewają wiśnie, a my przerabiamy je na domowe przetwory. Zazwyczaj drylujemy owoce, by pozbyć się pestek, a po takim zabiegu zostaje nam pokaźne wiadro twardych kuleczek. Możesz je łatwo przerobić na domowy gadżet, który przydaje się w chwilach, gdy boli nas brzuch lub zwyczajnie chcemy się ogrzać w chłodne dni.

Część z nas może sobie myśleć, że pestka wiśni to tylko niewinny zdrewniały kawałek, który można połknąć. Przecież ktoś z naszego otoczenia tak zrobił i nic mu nie jest. Tak, raz czy dwa może nam się przysłowiowo "upiec", ale za którymś razem pestki mogą poważnie zaszkodzić! Nasiona takich owoców jak: wiśnie, czereśnie, morele, brzoskwinie czy nawet jabłka zawierają toksyczny związek — amigdalinę. Nasz organizm przekształca go w jeszcze gorszy cyjanowodór. Jeśli w naszym ciele znajdzie się, choć odrobina tego związku, zaczną się problemy z transportem tlenu do komórek, a co za tym idzie, uszkodzą się ważne narządy jak mózg, serce i płuca. Zaledwie dwie pestki mogą wywołać zatrucie i silne wymioty. Pomyśl, co się stanie, gdy zjesz całą miskę owoców z pestkami.

Termofor to poduszka, która przez długi czas utrzymuje ciepło. Można robić z niej okład na wzdęty brzuch czy bóle menstruacyjne. Naturalny ogrzewacz jest rekomendowany przez mamy, które korzystają z niego, gdy ich maluszki mają problem z bolącym brzuchem. Do przygotowania termoforu potrzebujesz pestek z minimum kilograma wiśni (im więcej, tym lepiej) oraz poszewki na poduszkę. Pestki wiśni trzeba dokładnie wypłukać, by pozbyć się miąższu owoców, a następnie wysuszyć na papierowym ręczniku — może to potrwać kilka dni. Poszewkę napełniamy suchymi pestkami, zszywamy, a następnie wstawiamy ją do piekarnika nagrzanego do 150 stopni Celsjusza na 5 minut. W sezonie grzewczym wystarczy położyć termofor na grzejniku, a ziarna zaraz pochwycą ciepło. Gadżet jest wielorazowego użytku, więc nie musisz się bać, że zaraz straci na wartości.