"Dwa narody śpiewające tę samą kolędę w samym środku piekła". Wigilijny rozejm to nie mit
Święta Bożego Narodzenia od wieków niosą przesłanie radości, miłości oraz pokoju. Wtedy składamy sobie życzenia, pełne szczerych słów. Mówi się, że Wigilia jest dniem cudów, kiedy niemożliwe staje się realne, a najostrzejsze spory wygasają. Ta historia z 1914 roku jest tego najlepszym przykładem.
21.12.2023 11:17
Mało kto zna pojęcie bożonarodzeniowy rozejm oraz wie z jak niesamowitym wydarzeniem w historii, nie tylko konfliktów zbrojnych, ale i ludzkości jest związane. Wszystko zaczyna się od wybuchu I wojny światowej, która często jest pomijana, a przecież stanowi nie mniej krwawą batalię od innych interwencji zbrojnych na kartach historii. Wigilia z 1914 roku w Ypres do dziś wzrusza.
Wigilia z wojną w tle
Wydarzenie to było niesamowite, a według wielu uchodzi za prawdziwy cud bożonarodzeniowy. 24 grudnia 1914 roku w okolicach miasteczka Ypres w Belgii doszło do rozejmu między żołnierzami. W okopach po jednej stronie znajdowali się alianci, a po drugiej Niemcy (żołnierze od długiego czasu walczyli przeciw sobie zaciekle). Łącznie znajdowało się tam blisko 100 tysięcy wojskowych, którzy nie mieli możliwości wrócić z frontu do swoich domów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zmęczenie oraz starty w szeregach dodatkowo osłabiały morale po obu stronach konfliktu. Z tego powodu cesarz Wilhelm II Hohenzollern zdecydował wysłać swoim żołnierzom choinki oraz drobne upominki w postaci czekolady oraz tytoniu, z załączonymi listami od bliskich. Niemcy postanowili udekorować drzewka w papierowe lampiony, które zaskoczyły ich przeciwników. Wigilijna noc przyniosła jeszcze bardziej szokujący obrót, ponieważ oddziały niemieckie zaczęły śpiewać kolędy, a najgłośniej dotarła do alianckich okopów Cicha Noc.
Bożonarodzeniowy rozejm, czyli cud wigilijny
Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać, ponieważ Brytyjczycy zaczęli śpiewać O Come, All Ye Faithfull, czyli Przybądźcie wierni. Szybko okazało się, że niemieckie oddziały śpiewają razem z nimi, ten sam utwór po łacinie — Adeste Fideles, co dodatkowo wzbudziło po obu stronach okopów wiele wzruszeń. Wtedy niemiecki żołnierz wyszedł z okopu z wysoko uniesionymi rękami oraz choinką, którą ustawił na polu bitwy, czyli ziemi niczyjej. Wrogowie mierzyli do niego z dział, ale szybko sami wyszli mu naprzeciw, a za nimi przyłączyli się pozostali z obu stron konfliktu.
Na rozwój sytuacji nie trzeba było długo czekać, ponieważ wojskowi zaczęli się ze sobą bratać. Wymieniali się nie tylko życzeniami, ale także tym, co mieli. Niemcy wręczyli aliantom nawet beczki piwa, a tamci rewanżowali się tytoniem oraz dżemami. Strony konfliktu udały się też wspólnie na nabożeństwo, a dobrym humorom i wzajemnej życzliwości nie było końca. Tak upłynęła na froncie I wojennym Wigilia.
Co jeszcze wydarzyło się podczas Wigilii na froncie?
Rozejm, trwał nawet w Boże Narodzenie, które rozpoczęto od wspólnego pochowania zabitych żołnierzy. Potem jeden z brytyjskich żołnierzy przyniósł piłkę, dzięki której zorganizowano mecz piłki nożnej. To właśnie ona stała się symbolem tego wigilijnego rozejmu. W miejscu, gdzie wydarzył się ten cud, postawiono krzyż, a co roku znajdują się pod nim piłki.