InspiracjeMiejscaJako prezent ślubny dostali zamek na wodzie. Szczęśliwe chwile nie trwały długo

Jako prezent ślubny dostali zamek na wodzie. Szczęśliwe chwile nie trwały długo

Niektóre prezenty ślubne robią wrażenie. Część z nas otrzymuje drogie roboty kuchenne, a inni wycieczki za granicę. Brat Klaudyny Działyńskiej, znanej poznańskiej hrabianki postanowił iść o krok dalej. W dniu ślubu siostry podarował jej zamek na wodzie. Niestety, idylla hrabianki nie trwała zbyt długo.

Ruiny zamku Klaudyny Działyńskiejl.
Ruiny zamku Klaudyny Działyńskiejl.
Źródło zdjęć: © Adobe Stock | Piotr Gołębniak

28.12.2023 15:22

Neogotycki zamek położony na samym środku Jeziora Grójeckiego robi ogromne wrażenie. To miejsce, które przyciąga wielu turystów. Większość z nich nie zdaje sobie sprawy z tego, jaka historia kryje się za tą imponującą budowlą.

Zaniedbany, kruszejący dziś zamek należał niegdyś do hrabianki Klaudyny Działyńskiej, która otrzymała go w dniu swojego ślubu z Bernardem Potockim. Małżonkowie szaleli ze szczęścia. Niestety, ich bajka nie trwała zbyt długo, bowiem para opuściła zamek zaledwie po 5 latach wspólnego życia.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Niezwykła historia zamku Klaudyny Działyńskiej

Zamek został zaprojektowany przez Tytusa Działyńskiego, właściciel Kórnika i Kojarzewa. Wybudowano go z myślą o Klaudynie Działyńskiej, siostrze Tytusa. Hrabianka otrzymała go w dniu swojego ślubu, który odbył się 25 sierpnia 1825 roku w pałacu konarzewskim. Nie był to typowy zamek, bowiem budowla miała pełnić funkcję rekreacyjną. Ze względu na dobudowaną warownię, wiele osób nazywało go zameczkiem.

Posiadłość umieszczono w nietypowym miejscu — na niewielkiej wyspie znajdującej się na środku Jeziora Grójeckiego. Świeżo upieczeni małżonkowie wprowadzili się do niej tuż po ślubie i spędzili tam zaledwie pięć lat. W 1830 roku para wyjechała do Warszawy. Bernard, mąż Klaudyny brał udział w powstaniu listopadowym, zaś kobieta opatrywała rannych powstańców.

Neogotycka budowla niszczeje w oczach

Po klęsce powstania listopadowego, para już nie wróciła do posiadłości. Klaudyna zamieszkała w Genewie, gdzie zmarła w 1836 roku. Bernard wrócił do Wielkopolski w 1840 roku i zamieszkał w Tulcach. Opuszczony zamek został zniszczony przez Prusaków, którzy uważali, że rezydował w nim rząd powstańczy. Nie ma żadnych dowodów na to, że ktokolwiek znajdował się w budynku w tamtym czasie. Opustoszały zameczek nie został odbudowany i nie poddano go konserwacji, przez co dziś straszy swoim wyglądem.