Miała leczyć bezdomne koty, ale poszła o krok dalej. Tak wygląda jej gabinet
Początkowo Marta Domalewska miała jedynie leczyć bezdomne koty. Lekarka weterynarii poszła o krok dalej, udowadniając, jak bardzo zależy jej na zwierzętach. Zorganizowała akcję "Kutno ma kota", w którą zaangażowało się wiele osób. Celem akcji jest znalezienie kochających domów bezpańskim kotom.
14.11.2023 16:33
Problem bezdomności kotów w Polsce jest bardzo niedoszacowany. Statystyki dotyczą jedynie zwierząt znajdujących się w schroniskach. Wedle nieoficjalnych danych, ten problem może dotyczyć nawet dwóch milionów zwierząt.
Ten problem mógłby się znacznie pogłębić. Na szczęście nie brakuje ludzi o wielkim sercu, którzy chcą pomagać zwierzętom. Jedną z takich osób jest Marta Domalewska, lekarz weterynarii przyjmująca w Kutnie. Zapoczątkowała akcję "Kutno ma kota". Dzięki jej zaangażowaniu coraz więcej bezpańskich kotów znajduje kochające domy.
Zobacz także
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Miała pomóc bezdomnym kotom. Zaangażowała się bardziej niż ktokolwiek by się spodziewał
Przychodnia "Król Lew" prowadzona przez Martę Domalewską znajduje się w Kutnie i jest bardzo popularna wśród kutnowskich właścicieli kotów. Niedawno przychodnia zamieniła się w hotel dla bezdomnych kotów. W poczekalni znajdują zabawki i klatki, w których wylegują się koty. Każdy z nich czeka na właściciela.
To wszystko dzięki Marcie Domalewskiej, która podpisała z miastem umowę na leczenie bezdomnych zwierząt. Lekarka wyznała, że dzięki temu mogła zapewnić im należytą opiekę, a w razie potrzeby hospitalizować, a nawet zatrzymać na noc. "Te koty się tu pojawiają, nie mają domów, nie mają właścicieli i jak już są po leczeniu, no to nie ma co z nimi zrobić. To jest mus i potrzeba, żeby się zaangażować" - tłumaczy.
Dodała, że już rok temu prowadziła adopcję bezdomnych kotów, które znajdowały się pod jej opieką, jednak postanowiła iść o krok dalej. Założyła profil "Kutno ma kota", polecając swoich podopiecznych do adopcji.
Promuje adopcję bezdomnych kotów. W pomoc zaangażowało się wiele osób
Na początku działalności w przychodni znajdowało się kilka kotów. W szczytowym momencie poszukiwano domy dla kilkunastu zwierząt jednocześnie. Do akcji przyłączyło się wiele osób. Działają jak wolontariusze, poświęcając cały swój wolny czas, opiekując się kotami. Część z nich zapewnia im dom tymczasowy, tak jak pani Agnieszka, która wyznała, że gdyby miała takie fundusze, "mogłaby zapewnić dom nawet siedmiu kotom". Właścicielka przychodni dodała, że rozważa założenie zbiórki. Pieniądze zostałyby przeznaczone na zaspokojenie potrzeb podopiecznych fundacji.