Nazwał matkę dewotką. Zemściła się błyskawicznie i bardzo boleśnie
Nieporozumienia między rodzicami i dziećmi się zdarzają, ale żeby od razu odcinać dziecko od pieniędzy? W tym przypadku matka uznała jednak, że miarka zdecydowanie się przebrała. Poszło o różnice światopoglądowe i wyjazd do Częstochowy.
18.12.2023 | aktual.: 19.12.2023 07:17
Halina od dawna wiedziała, że jej syn jest ateistą i nie pochwala jej zaangażowania w wiarę katolicką. Kiedy odmówił jej wyjazdu do Częstochowy, na którym bardzo jej zależało, poczuła się jednak dotknięta do żywego. Niedługo po tym podjęła działania mające uzmysłowić mężczyźnie, jak bardzo ją zranił. Zemsta miała charakter finansowy.
Matka i syn jak ogień i woda
Historia 72-letniej Haliny została opisana przez portal "Polki.pl". Kobieta opisała swoje przeżycia związane z niełatwą relacją z synem Kacprem. Starsza pani wyjawiła, że została wychowana w wierze katolickiej i jest do niej bardzo przywiązana. Wychowywała więc syna zgodnie z zasadami swojej wiary, z nadzieją, że on również wyrośnie na porządnego katolika, ale niczego mu nie narzucała.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nadzieje kobiety okazały się płonne. Kacper już jako nastolatek zaczął krytykować kościół i wiarę. Wtedy Halina liczyła jeszcze, że mu przejdzie, ale tak się nie stało. Jej syn coraz bardziej oddalał się od kościoła, aż w końcu zaczął twierdzić, że wiara to zwykłe zabobony. Z biegiem lat coraz ostrzej wypowiadał się o Kościele i często wchodził w sprzeczki na ten temat ze swoją matką.
Miarka się przebrała
Halina wstydziła się, że syn udostępnia w mediach społecznościowych antyklerykalne treści. Złościła się również, gdy w jej obecności krytykował księży. Znosiła jednak jego wykłady pokornie, aż do dnia, w którym poprosiła go, by zawiózł ją do Częstochowy. Dla kobiety było to bardzo ważne, ponieważ jeździła tam co roku. Niestety, syn nie tylko odmówił, twierdząc, że jest za stara na takie wyprawy, ale dodatkowo nazwał ją dewotką.
Staruszka poczuła się głęboko dotknięta. Uznała, że syn przekroczył granicę i musi zostać ukarany. W pierwszej chwili chciała zerwać z nim wszelkie kontakty, ale uznała, że Kacper może się tym wcale nie przejąć. Postanowiła więc udarzyć w to, co jej zdaniem zaboli go najbardziej - finanse.
Kobieta umówiła się na spotkanie z notariuszem, na które zaprosiła również syna. Przygotowała projekt testamentu, w którym wydziedzicza syna i zapisuje mieszkanie oraz domek letniskowy swojej parafii. Wiedziała, że aby plan się powiódł, musi przedstawić również solidne argumenty pozbawienia syna majątku. Spisała więc listę, na której podała kilka powodów: syn ją zaniedbuje, nie szanuje jej i traktuje lekceważąco. Po śmierci matki mężczyzna zostanie bez spadku, ale Halina cieszy się, że po raz pierwszy postawiła nie na potrzeby synala, lecz na własne.