PoradyPsychologiaWychowała "pazerne harpie". Gdy zachorowała, dzieci umówiły ją do notariusza, nie do lekarza

Wychowała "pazerne harpie". Gdy zachorowała, dzieci umówiły ją do notariusza, nie do lekarza

Kobieta opowiada historię rodziny
Kobieta opowiada historię rodziny
Źródło zdjęć: © Freepik | zdyma4
06.01.2024 15:56

Sabina nigdy nie przypuszczała, że jej dzieci wyrosną na takich egoistów. Pod przykrywką choroby przetestowała ich szczere intencje. Zamiast do lekarza, chcieli, by udała się do notariusza! Całe szczęście, że w porę przejrzała na oczy i odcięła ich od rodzinnego majątku.

Sabina i Czesław dorobili się w życiu sporych pieniędzy. Zaczynali od zera, lecz z czasem firma elektryczna rosła w siłę, aż w końcu stała się dużym przedsiębiorstwem. Kiedy poczuli, że mają stabilną sytuację finansową, zdecydowali się na założenie rodziny i mieli aż czworo dzieci. Choć brzmi to bajkowo, Sabina postanowiła opisać słodko-gorzką historię rodziny na portalu "Polki.pl". Okazuje się, że osoba, która najboleśniej może wbić ci nóż w plecy, to twój bliski.

"Gdzie popełniłam błąd?"

Sabina od zawsze wiedziała, że chce mieć dużą rodzinę. W końcu miała kochającego męża, stabilną sytuację finansową i możliwość zostania w domu z dziećmi. Kiedy jej koleżanki mówiły, że nie chcą mieć dzieci, ta kompletnie nie rozumiała ich myślenia. Niestety po latach sama doszła do wniosku, że rodzina to tylko pojęcie, a więzi między członkami nie zawsze są dobre i trwałe. Poznaj jej historię.

Czesław całe życie pracował na utrzymanie domu, co sprawiło, że szybko podupadł na zdrowiu. W pewnym momencie lekarz zakazał mu pracy, więc z braku odpowiedniego zastępcy w firmie, mężczyzna sprzedał dorobek życia i został bogatym emerytem. Kilka lat później zmarł na zawał. Sabina została sama z czwórką pozornie dorosłych dzieci, które tylko czekały, aż ojciec odejdzie z tego świata.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Po śmierci odczytano testament i okazało się, że wszystkie pieniądze są w posiadaniu matki, a dzieci nie mają dostępu do konta, póki ta żyje. Zamiast opłakiwać ojca, dzieci żądały od matki podziału majątku. Sabina nie poddała się naciskowi, gdyż wiedziała, że żadne z nich nie jest gotowe, by rozporządzać majątkiem. Nie wiedziała, że teraz to ona stała się celem do usunięcia.

Test, który potwierdził najgorsze

Mijały miesiące, a każde z dzieci zaczęło domagać się od matki uregulowania sprawy majątkowej. Sabina nie miała zamiaru ulegać presji, lecz z drugiej strony nie chciała, by jej dzieci poczuły się pominięte w rodzinie. Postanowiła, że wykona mały "test" i sprawdzi, w jakim stopniu może na nich liczyć. Pewnego wieczora zaprosiła wszystkich na kolację i oznajmiła, że ma złośliwy nowotwór. Szok na twarzach dzieci dał jej nieco otuchy, gdyż miała wrażenie, że są przejęci całą sytuacją.

Wstając od stołu, udała omdlenie, a cała czwórka ruszyła jej z pomocą... no właśnie, czy aby na pewno? Najstarsza córka złapała za telefon i już chciała zadzwonić na pogotowie, lecz brat ją powstrzymał. Powiedział, że znacznie lepiej będzie, jeśli matka spotka się z notariuszem w celu spisania testamentu! Sabina natychmiast się podniosła i zmierzyła wzrokiem dzieci. Miała już pewność, że to egoiści, którzy pochowaliby ją żywcem, byleby dostać spadek po ojcu. Kobieta jasno wyraziła, że w najbliższym czasie żadne z nich nie zobaczy ani złotówki. Gdyby nie przeżyła tego na własnej skórze, nigdy nie uwierzyłaby w tę historię.

Źródło: "Polki.pl"

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także