PoradyObmyśliła cały plan, by zostać na święta sama. Tylko napytała sobie biedy

Obmyśliła cały plan, by zostać na święta sama. Tylko napytała sobie biedy

Starsza, samotna kobieta przy choince
Starsza, samotna kobieta przy choince
Źródło zdjęć: © Adobe Stock

19.12.2023 20:14

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Chciałoby się powiedzieć, że święta to magiczny czas. Niestety, dla wielu z nas to prawdziwa udręka. Wszak nie każdy przepada za swoją rodziną. Do czego może doprowadzić taka postawa?

Mówi się, że rodzina jest najważniejsza. Czy to prawda? Cóż, z socjologicznego punktu widzenia rodzina to najważniejsza komórka społeczna, która daje początek nowemu życiu. Nie oznacza to jednak, że relacje rodzinne są jakkolwiek wiążące. W życiu bywa różnie. Zdarza się, że bliscy są źródłem cierpienia. Kiedy tłumaczenia czy rozmowy z bliskimi nie ciągną za sobą żadnej zmiany, zerwanie kontaktu wydaje się jedyną możliwą opcją.

Grażyna, czytelniczka portalu "Styl.fm", podzieliła się swoją historią. W nadesłanym przez siebie liście opisała, jak sama wpędziła się w tarapaty. Kobieta nie chciała spędzić czasu ze swoją rodziną. Wymówka, którą się posłużyła, pociągnęła za sobą lawinę przykrych konsekwencji.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Chcę być sama na święta"

Świat dzieli się na dwie grupy — introwertyków i ekstrawertyków. Ekstrawertycy "karmią" się kontaktem z innymi ludźmi. To napędza ich do działania. Uwielbiają przebywać wśród innych, a w towarzystwie są prawdziwymi gwiazdami. To ten typ człowieka, którego nie da się nie lubić.

Przeciwieństwem ekstrawertyków są introwertycy. To osoby, które prowadzą bogate życie wewnętrzne. Kontakty z innymi "wyciągają" z nich całą energię. Utożsamiamy je z osobami nieśmiałymi i wycofanymi. Każdy z nas potrzebuje kontaktu z innymi, jednak w przypadku introwertyków ta potrzeba jest znacznie mniejsza niż u reszty społeczeństwa. Do tej grupy należy Grażyna, która na łamach portalu "Styl.fm" podzieliła się swoją historią.

Na początku tego roku zmarł jej ukochany mąż, którego nazywała swoim najlepszym przyjacielem. Spędzili ze sobą wiele pięknych lat i doczekali się dwójki wspaniałych dzieci, które dziś mają już własne rodziny. Choć kobieta bardzo kocha swoje dzieci, przyznała, że żadne z nich nie dało jej dojść do siebie po stracie. Nie mogła opędzić się od ich towarzystwa, choć tak bardzo potrzebowała samotności.

Niewinne kłamstwo zamieniło się w koszmar

Dzieci, zwłaszcza córka, bardzo dbały o to, aby matka po śmierci męża nie była sama. Nie chciały, żeby czuła się samotna. Sęk w tym, że Grażyna uważa się za domatorkę i — jak sama przyznała — nie lubi przebywać z innymi ludźmi. Jedynym człowiekiem, z którym czuła się naprawdę dobrze, był jej zmarły mąż.

Dzieci często zabierały ją do siebie, zapraszając jednocześnie rodzinę i znajomych. Choć ich matka zdawała sobie sprawę z tego, że dzieci robią to dla jej dobra, miała dość towarzystwa innych. Chciała przeżyć żałobę na własnych warunkach. Postanowiła, że pierwsze święta po śmierci męża spędzi sama. Jej dzieci nie chciały o tym słyszeć. Kobieta nie odpuszczała. Postanowiła posłużyć się wymówką, której do końca nie przemyślała...

W trakcie rozmowy ze swoją córką powiedziała, że ma problemy z sercem i potrzebuje teraz spokoju. Zaniepokojone dzieci postanowiły działać. Córka umówiła ją na wizytę u najlepszych kardiologów. Synowie stwierdzili, ze tegoroczną wigilię spędzą u matki, żeby kobieta nie musiała męczyć się z dojazdami. Grażyna boi się powiedzieć im prawdę. Dodaje, że nie wie, jak wybrnąć z tej sytuacji.