Rozchorowała się w dniu ślubu. Dzięki temu odkryła prawdę o wybranku
Ślub to ponoć najpiękniejszy dzień w życiu każdej kobiety. Biała suknia, ukochany i masa gości, sprawiają, że serce zaczyna mocniej bić. Prawda? W przypadku Moniki ślub był jedynie testem dla przyszłego męża, który jak się okazało, oblał go już na samym starcie. Gdyby nie choroba, kobieta wyszłaby za okropnego egoistę.
25.01.2024 09:00
Monika zawsze marzyła o tym, by wyjść za mąż, mieć dwójkę dzieci i mały domek. Już wkrótce jej marzenia miały się ziścić. Znalazła faceta, który wydawał się ustatkowany i godny zaufania. Niestety, jak się później okazało, to były tylko pozory, bo pod powłoką dojrzałego mężczyzny, kryło się lodowe serce. Monika opisuje swój nieudany ślub w serwisie "Polki.pl".
Ślubu nie będzie
W dniu ślubu przyszła panna młoda poczuła się bardzo źle. Było jej na zmianę ciepło i zimno, przeszywały ją dreszcze. Matka dziewczyny zrzucała wszystko na tremę, lecz gdy pojawiła się gorączka, wizyta lekarza okazała się niezbędna. Po badaniu okazało się, że Monice grozi poważne zapalenie płuc, dlatego powinna odwołać ślub. Początkowo panna młoda nie chciała się na to zgodzić, lecz jak się okazało, stan był na tyle poważny, że dziewczyna trafiła do szpitala.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W drodze obdzwoniła gości i z żalem w głosie wyznała, że ślubu tego dnia nie będzie. Darek, jej przyszły mąż, zaraz pojawił się w szpitalu, lecz nie wyglądał na zmartwionego. "Nie miałaś już kiedy zachorować? – krzyczał. – To jakiś horror. Komedia! Zmarnowałem tyle pieniędzy!" Czy tak powinny brzmieć słowa mężczyzny, który martwi się o swoją kobietę? W tym momencie Darek popatrzył na nią z żalem i opuścił szpital.
Los widział, co robi
Monika została w szpitalu przez dwa tygodnie. W tym czasie Darek nie pojawił się ani razu. Zadzwonił raz czy dwa, lecz wydawało się, że robi to jedynie z poczucia powinności, a nie szczerej troski. Podczas samotnych dni, gdy kobieta leżała w szpitalnym łóżku, jej lekarz stale próbował ją rozweselić. Dużo żartowali i rozmawiali, a jego obecność dodawała jej nieco otuchy.
Kiedy kobieta wyszła ze szpitala, Darek magicznie się obudził. Znów udawał zatroskanego narzeczonego. Pewnego dnia zapytał, czy ustalają nową datę ślubu. W tym momencie coś pękło w kobiecie. Przysięga małżeńska mówi "w zdrowiu i w chorobie", tymczasem Darek w najtrudniejszym czasie odsunął się od ukochanej. Nie mogła za niego wyjść. Oddała pierścionek zaręczynowy i przypomniała sobie o osobie, która była z nią w najgorszych chwilach. Mowa o niebieskookim lekarzu. Nazajutrz zadzwoniła, wyjaśniła mu sytuację i zaprosiła go na kawę, a ten odpowiedział, że spotka się z wielką przyjemnością. Może tak miało być?
Źródło: "Polki.pl"